6 października 2015, dzień 6
Dzień rozpoczął się przed godz. 5 za sprawą nietypowej pobudki – głośnego śpiewu żołnierzy, którzy ubrani w spodnie od mundurów oraz podkoszulki, biegali w dwuszeregu nieopodal hotelu, zapewne w ramach porannego rozruchu. Wyszedłem na balkon i zobaczyłem pomnik, skąpany w promieniach wschodzącego słońca. To właśnie ten monument poprzedniej nocy był jedynym oświetlonym punktem w okolicy. Za pomnikiem można było dostrzec pierwsze wzgórza Gór Diamentowych, których szlaki mieliśmy dzisiaj przemierzać.