Następnego dnia rano z poznanym wczoraj przewodnikiem wyruszamy do Parku Narodowego Bako. Najpierw jedziemy jakieś 40 min. samochodem, potem przesiadamy się na łódkę, aby w końcu dopłynąć do celu. Wysiadamy na dość rozległej ale nie najpiękniejszej plaży, gdzie spokojnie przechadza się dzika świnia, których kilka kręci się w przy centrali parku. Po załatwieniu jakiś formalności przez naszego przewodnika, idziemy w końcu do dżungli przede wszystkim szukać nosaczy. No i są te piękne bestie, tyle że jakieś 30 metrów nad nami, w koronach drzew, ledwo widać ich rudawą sierść. Idziemy w inne miejsce, ale tam również nie natrafiamy na małpy. Wracamy do centrali i idziemy na szlak w przeciwnym kierunku. Niestety nie napotykamy na żadne zwierzaki Dochodzimy za to do ładnej plaży w środku dżungli, gdzie zatrzymujemy się na godzinkę. W tym czasie o mało nie tracimy plecaka na rzecz rozwścieczonego makaka.
Na plaży spotykamy śmieszne skoczki mułowe
W końcu nasz przewodnik znajduje nam pięknego (ponoć jadowitego) węża.
Po krótkim plażowaniu mamy do wyboru: albo wracać dżunglą, albo za 25 MYR za dwie osoby popłynąć trochę dalej i pooglądać piękna skałki parku. Oczywiście wybieramy opcję drugą i całe szczęście bo jest co oglądać.
Po południu wracamy do centrali na lunczyk, przy plaży spotykamy jeszcze langura srebrnego i udajemy się w drogę powrotną do Kuching.
Wieczorkiem wybieramy się na jedzonko do Top Spot Seafood Centre a jest tam w czym wybierać:
Po pysznym jedzonku idziemy na deptak nad rzekę podziwiać pięknie podświetlony budynek parlamentu stanu Sarawak, znajdujący się po drugiej stronie rzeki.