Coraz dalej...

Archiwum - marzec 2015

Ptaszarnia znad Thamalakane

31 sierpnia 2014, dzień 17

To już jest przegięcie – jesteśmy w Afryce, a na termometrze tylko 5 stopni Smile Trzeba wskoczyć w długie spodnie bo w spodenkach chyba zamarzłabym. Całe szczęście na śniadanie mamy gorące parówki i jajecznicę plus gorąca herbata – więc to ciepełko rozgrzewa człowieka od środka. Oczywiście o żadnym prysznicu nie ma mowy – byłoby to chyba samobójstwo w tej sytuacji Biggrin Erastus zaczyna nam wyliczać, że to już czwarty dzień, jak się nie kąpiemy  Biggrin ale po dokładnym przeliczeniu wychodzi nam, że – po pierwsze: dopiero trzeci, a po drugie: oboje zgodnie stwierdzamy, że jeszcze nie śmierdzimy więc nie jest tak źle Biggrin Po śniadaniu szybka toaleta w „królewskiej łazience” nad brzegiem rzeki. Dziś towarzyszy nam w niej ogromny „plaskaty” pająk, który tak zlał się z otoczeniem, że ledwo go zauważyliśmy. To pająk z rodziny spachaczowatych, która cechuje się właśnie spłaszczonym ciałem i bardzo długimi odnóżami. Co ciekawe, pająki te mogą poruszać się bardzo szybko we wszystkich kierunkach: do przodu, bokiem lub zasuwać do tyłu. Na całe szczęście nie są niebezpieczne dla ludzi. Czytaj więcej…

Mahango Game Reserve

30 sierpnia 2014, dzień 16

Rano wstajemy lekko zmarznięci. Do tej pory bielizna termiczna leżała spokojnie w walizkach, ale chyba trzeba będzie się z nią przeprosić Smile Noc nad rzeką jest jednak chłodniejsza niż w głębi lądu. Szybko stawiamy czajnik na butli gazowej i robimy dużo gorącej herbaty. Dzięki Bogu słońce, mimo że ledwo nad horyzontem, już trochę grzeje. Śniadanie zamiast przy stoliku, jemy stojąc właśnie w słońcu i grzejąc się. Jeszcze tylko poranna obowiązkowa kawa i można ruszać na spotkanie przygody. Dziś w planach wojaże po Mahango Game Reserve. Czytaj więcej…