Coraz dalej...

Kategoria - Korea Północna

Dwutygodniowy wyjazd do Korei Północnej – październik 2015 r.

Tragifarsa w strefie zdemilitaryzowanej

4 października 2015, dzień 4

Dzisiaj miał być najważniejszy dla mnie dzień wyprawy, czyli wizyta w Panmundżom – Koreańskiej Strefie Zdemilitaryzowanej. Ochoczo zatem wstałem i pomaszerowałem na śniadanie. Posiłek okazał się jednak niezwykle skromny. Podano tylko chleb tostowy, trochę masła i marmolady, wodę mineralną oraz zimną, małą kawę. Za dodatkową kawę lub herbatę kazano płacić 1 euro. No nic, to nie śniadanie było dzisiaj głównym punktem planu.

Czytaj więcej…

Tama wyznaczona ręką wodza

3 października 2015, dzień 3

Rano, po pierwszej nocy przespanej na koreańskiej ziemi, mogłem z okien hotelu podziwiać panoramę Pjongjang. Brak dużej ilości samochodów, kominów działających fabryk przekłada się bezpośrednio na czystość powietrza w stolicy – nie ma mowy o smogu.

Czytaj więcej…

Za bramą orwellowskiej rzeczywistości

2 października 2015, dzień 2

Po wylądowaniu w Pekinie musieliśmy odebrać bagaże, następnie zmienić terminal, co zajęło nam ok. 20 min. jazdy autobusem. Po ok. 2 godz. czekania mogliśmy stanąć w kolejce do nadania bagaży głównych.

Zaopatrzeni już tylko w bagaże podręczne ruszyliśmy do odprawy, która w tym przypadku była dość szczegółowa. Podczas kontroli wykorzystywano urządzanie mierzące temperaturę. Wreszcie udało się dotrzeć do bramki z informacją o naszym locie. Wylecieliśmy dokładnie w południe.

Czytaj więcej…

Operacja: „Korea Północna” start!

źródło: http://technowinki.onet.pl
1 października 2015, dzień 1

Na wyjazd do Korei Północnej „zachorowałem” kilka lat temu. Od tego momentu przechodziłem różne fazy – od całkowitej determinacji, aby dotrzeć do północnej części Półwyspu Koreańskiego i zobaczyć na własne oczy najbardziej odizolowany kraj świata, po zniechęcenie, powodowane scenami z obozów pracy, pojawiającymi się we wspomnieniach uchodźców.

Ostatecznie podjąłem decyzję, że właśnie naszedł ten moment, i tym razem sam, bez Eli (nieprzejawiającej zainteresowania dyktatorską rzeczywistością), wykupiłem wycieczkę w jednym z polskich biur podróży. Uczyniłem to kilka miesięcy przed planowaną wyprawą i przez długi czas byłem sam na liście. Ostatecznie, ku mojej nieskrywanej radości, grupa potwierdziła się – zebrało się 8 (łącznie ze mną) osób. Grupę tworzyli sympatyczni ludzie, którzy wiele zakątków globu widzieli, jednak – jak się później okazało – nigdy tak dziwnego państwa, jakim jest Korea Północna.

Zdecydowałem się na wyjazd z biurem, gdyż niestety indywidualni turyści nie są wpuszczani do tego kraju. A każdy pobyt cudzoziemców odbywa się ściśle według planu i jest pod stałą obserwacją kilku „opiekunów”.

Czytaj więcej…