Coraz dalej...

Autor -Ela

Herbatka w Cameron Highlands

Dziś przed nami piękny dzień – jedziemy do Cameron Highlands na wzgórza herbaciane. Trip zarezerwowaliśmy jeszcze w Polsce, zupełnie na wariackich papierach. Szukając lokalnych agencji, natrafiłam na ofertę Anuara Ismail’a i po szybkiej wymianie e-maili mamy zaklepaną wycieczkę (330 MYR/os z biletami wstępów i lunchem). Gdyby ktoś kiedyś wybierał się na te wzgórza to szczerze polecam Anuara – jest rewelacyjny!!!

Tak więc po śniadanku, o 7:30 przyjeżdża po nas Anuar, wsiadamy do luksusowego samochodu z Wi-Fi i jedziemy. Podróż trwa jakieś 3 godziny, najpierw jedziemy jakieś 150 km autostradą, a następne 60 km…. ale to potem…

W samochodzie Anuar wypytuje nas, jak my ze zdrowiem, jak znosimy podróż samochodem, czy nie chorujemy na chorobę lokomocyjną i czy zjedliśmy lekkie śniadanie. My oczywiście mówimy zgodnie z prawdą, że nie mamy problemów z jazdą, a co do śniadania, to nie było ono takie lekkie Pleasantry Anuar mówi, że droga do Cameron jest bardzo kręta, i że prawie wszyscy jego klienci chorują. My na to, że jesteśmy twardzi i na pewno chorować nie będziemy Biggrin Na końcu autostrady zatrzymujemy się na toaletę (w życie nie widziałam tyle kabin, ja byłam chyba w kabinie nr 27 Biggrin) i na pyszną kawę – chyba pierwsza, jaka nadawała się do picia od początku naszej wyprawy. Czytaj więcej…

Od Kinabatangan do Sandakanu

Wcześnie rano zaczynamy ostatni dzień naszego pobytu na Borneo, opuszczamy rzekę Kinabatangan i udajemy się w drogę powrotną do Sandakanu. Po krótkiej jeździe docieramy do jaskini Gomantong, gdzie żyją salangany, niezliczone ilości nietoperzy, karaluchów i innego robactwa. Jaskinia składa się jakby z dwóch części: czarnej jaskini (gdzie nie dochodzi światło) i białej jaskini (gdzie pada słup słonecznego światła). W czarnej jaskini swoje gniazda budują salangany (ptaszek bardzo podobny do jaskółki). Od lutego do kwietnia, jeszcze zanim ptaki złożą jajka, odbywa się zbieranie gniazd. Ptaki muszą wtedy budować kolejne gniazdko aby móc złożyć jajka. Gniazda te, po tym jak młode ptaszki je opuszczą są znowu zbierane (od lipca do września). Aby móc zbierać gniazda trzeba posiadać odpowiednią licencję i nie jest to łatwa praca. Czytaj więcej…

W borneańskiej dżungli

Rano znowu wstajemy wcześnie – o 6 pierwsze wodne safari. Znowu spotykamy bandę z nochalami Lol makaki, hornbille. Mamy też krótki trekking po dżungli, po którym wracamy na śniadanie. Ponieważ za mało nam jeszcze tej dżungli, dokupujemy dodatkowy 3-godzinny trekking i zaopatrzeni w gumowce i wysokie skarpety – ochraniacze za kolana,wyruszamy przed południem z miejscowym przewodnikiem. Napotykamy jednak tylko na insekty, jakieś robale, patyczaka, nasz przewodnik wabi ptaki, świetnie naśladując ich głosy. Udaje nam się zobaczyć dwa przepiękne ptaszki ale nie było mowy o zrobieniu zdjęć. Byliśmy w dżungli bez plecaków, ale te 3 godziny prawie nas wykończyło. Czytaj więcej…

Oko w oko z nosaczem

Dziś wstajemy wcześnie rano, gdyż już o godzinie 7 mamy lot do Sandakanu. Na lotnisku w Sandakanie czeka już na nas przedstawiciel Amazing Borneo. Okazuje się, że razem z nami w samochodzie jedzie para chyba Japończyków z niemiłosiernie rozwrzeszczaną córą – miała chyba ze 2 lata. Jedziemy jakieś pół godziny do Sepilok Orang Utan Rehabilitation Centre. Na miejscu najpierw oglądamy krótki film o orangutanach i roli, jaką pełni Centrum i idziemy na karmienie rudzielców. Czytaj więcej…