Coraz dalej...

Lenistwo na Langkawi

Dziś lecimy na Langkawi. Na lotnisko, terminal LCCT Air Asia jedziemy taxi tym razem prawie godzinę (90 MYR). Tuż po 12 jesteśmy na miejscu, bierzemy taksówkę (26 MYR) i jedziemy jakieś 20 min. do naszego hotelu. Na wyspie nie ma publicznego transportu, ceny taksówek są ściśle określone, podając miejsce od razu zna się cenę.

Mieszkamy w bardzo przyjemnym Sunset Beach Resor, rezerwowanym mailowo z Polski (na bookingu nie było już ofert) za 825 MYR za 3 noce. Nasz hotel mieści się przy plaży Tengah, która jest zaraz za główną plażą Langkawi – Cenang. Składa jest z małych domków umieszczonych pośród zieleni. My mieszkamy najbliżej plaży, i jak to nazwała przesympatyczna właścicielka – in the jungle Biggrin

Czytaj więcej…

Herbatka w Cameron Highlands

Dziś przed nami piękny dzień – jedziemy do Cameron Highlands na wzgórza herbaciane. Trip zarezerwowaliśmy jeszcze w Polsce, zupełnie na wariackich papierach. Szukając lokalnych agencji, natrafiłam na ofertę Anuara Ismail’a i po szybkiej wymianie e-maili mamy zaklepaną wycieczkę (330 MYR/os z biletami wstępów i lunchem). Gdyby ktoś kiedyś wybierał się na te wzgórza to szczerze polecam Anuara – jest rewelacyjny!!!

Tak więc po śniadanku, o 7:30 przyjeżdża po nas Anuar, wsiadamy do luksusowego samochodu z Wi-Fi i jedziemy. Podróż trwa jakieś 3 godziny, najpierw jedziemy jakieś 150 km autostradą, a następne 60 km…. ale to potem…

W samochodzie Anuar wypytuje nas, jak my ze zdrowiem, jak znosimy podróż samochodem, czy nie chorujemy na chorobę lokomocyjną i czy zjedliśmy lekkie śniadanie. My oczywiście mówimy zgodnie z prawdą, że nie mamy problemów z jazdą, a co do śniadania, to nie było ono takie lekkie Pleasantry Anuar mówi, że droga do Cameron jest bardzo kręta, i że prawie wszyscy jego klienci chorują. My na to, że jesteśmy twardzi i na pewno chorować nie będziemy Biggrin Na końcu autostrady zatrzymujemy się na toaletę (w życie nie widziałam tyle kabin, ja byłam chyba w kabinie nr 27 Biggrin) i na pyszną kawę – chyba pierwsza, jaka nadawała się do picia od początku naszej wyprawy. Czytaj więcej…

Od Kinabatangan do Sandakanu

Wcześnie rano zaczynamy ostatni dzień naszego pobytu na Borneo, opuszczamy rzekę Kinabatangan i udajemy się w drogę powrotną do Sandakanu. Po krótkiej jeździe docieramy do jaskini Gomantong, gdzie żyją salangany, niezliczone ilości nietoperzy, karaluchów i innego robactwa. Jaskinia składa się jakby z dwóch części: czarnej jaskini (gdzie nie dochodzi światło) i białej jaskini (gdzie pada słup słonecznego światła). W czarnej jaskini swoje gniazda budują salangany (ptaszek bardzo podobny do jaskółki). Od lutego do kwietnia, jeszcze zanim ptaki złożą jajka, odbywa się zbieranie gniazd. Ptaki muszą wtedy budować kolejne gniazdko aby móc złożyć jajka. Gniazda te, po tym jak młode ptaszki je opuszczą są znowu zbierane (od lipca do września). Aby móc zbierać gniazda trzeba posiadać odpowiednią licencję i nie jest to łatwa praca. Czytaj więcej…