Coraz dalej…

Autor -Ela

Od Okaukuejo do Halali

26 sierpnia 2014, dzień 12

Wstajemy jeszcze przed świtem i pędzimy nad wodopój. Opłacało się wcześnie wstać – z wodopoju nieśpiesznie korzysta nosorożec, być może ten sam, którego widzieliśmy wczoraj wieczorem. Za chwilę powoli odchodzi, mijając się z szakalem.

Czytaj więcej…

W królestwie zwierząt

25 sierpnia 2014, dzień 11

Ranek wita nas piękną pogodą. Śniadanie, kawa, pakowanie dobytku, pożegnanie z mamą gepardzią i jej maluchami i już można wyruszać dalej.

Nie ukrywam, że dla mnie Afryka to głównie zwierzęta. Od dziecka Czarny Ląd kojarzył mi się głównie z Serengeti i Kalahari – jakoś te dwie krainy najczęściej występowały w filmach przyrodniczych oglądanych 30 lat temu przez mojego tatę, które i ja podglądałam, becząc okrutnie, gdy jakaś antylopa kończyła życie w paszczy któregoś z wielkich kotów. Czytaj więcej…

W drodze do Opuwo

23 sierpnia 2014, dzień 9

Zaraz po śniadaniu opuszczamy piękne Twyfelfontein i ruszamy dalej. Dziś cały dzień minie nam w drodze do Opuwo, czeka nas ponad 350 km szutrowych dróg. Jedziemy najpierw drogą C39, która prowadzi przez Torra Conservancy. Torra to obszar chroniony o powierzchni ponad 3 500 km², utworzony przez rząd Namibii w 1998 r. Na jego terenie żyją słonie, lamparty, lwy, gepardy, czarne nosorożce, hieny, żyrafy, zebry górskie, springboki, oryksy i kudu. Zobaczymy, ile z tej pokaźniej listy uda nam się zobaczyć. Oczywiście za oknem samochodu, jak to zwykle w Namibii, całą drogę towarzyszą nam cudowne widoki.
Czytaj więcej…

W kamieniu wyryte

22 sierpnia 2014, dzień 8

Ocaleni po nocnym „napadzie” wiewiórek, udajemy się na obchód terenu. Jesteśmy w masywie gór Pondoku, nad którym dumnie góruje jego najwyższy szczyt, mierząca 1 728 m n.p.m. góra Spitzkoppe, nazywana też Matterhornem Namibii. Nie jest to najwyższy szczyt tego kraju, ale chyba najbardziej znany. Granit, z którego zbudowany jest szczyt ma ponad 100 milionów lat i jest pozostałością po wulkanie. Obok Spitzkoppe można znaleźć wiele naskalnych malowideł Buszmenów, część z nich znajduje się w grocie zwanej „Rajem Buszmena”. Na Spitzkoppe można się wspinać ale tylko w okresie zimowym, gdyż latem góra jest zbyt nagrzana. Legenda głosi, że pierwsze wejście Spitzkoppe miało miejsce już w 1904 roku, kiedy to niemiecki żołnierz zdobył samotnie szczyt i rozpalił na nim ogień. Z czego powstało ognisko pozostaje tajemnicą do dziś, gdyż na wierzchołku nie ma niczego co nadawałoby się do spalenia. Legenda mówi, że ów żołnierz nigdy nie wrócił i nigdy też nie odnaleziono jego ciała. Może po prostu nigdy go tam nie było… Czytaj więcej…